Media Ładują Informacje ....

Niezwykły poziom witriolu, jaki większość krytyków zapewniał ochroniarzowi Hitman’s Wife’s, prawdopodobnie zdziwi publiczność. Większości z nich na pewno się spodoba. Mniej więcej. To świadomie wulgarna kontynuacja gry The Hitman’s Bodyguard . Za drugim razem zasady są takie same. Każde inne zdanie w scenariuszu Toma O’Connora i Murphysa Brandona i Philipa jest naładowane garstką bzdur. Przemoc z kreskówek, nieuzasadniony rozlew krwi i stereotypy, które sprawiają, że gwiazda sitcomu z lat siedemdziesiątych się rumieni. To powiedziawszy, obsada dobrze się bawi, a budżet sięga aż do fajnego pięćdziesięciu milionów. Zrób to, co chcesz, ale to naprawdę nie jest takie złe.

Żona ochroniarza Hitmana – trailer

Ryan Reynolds, Samuel L. Jackson, Salma Hayek, z Antonio Banderasem oraz Morgan Freeman, Frank Grillo, Caroline Goodall, Rebecca Front, Gabriella Wright, Alice McMillan, Kristofer Kamiyasu, Tom Hopper, Blake Ritson, z Richardem E. Grantem

Dobrze radzi sobie z pokonaniem prymitywnie naszkicowanej parodii roli, Salma Hayek zapewnia Hitman’s Wife’s Bodyguard – naprawdę okropny tytuł, nie? – z niezłomnym sercem i duszą. To brawura Hayeka sprawia, że ​​część druga jest ulepszeniem jednej. Gra Sonię: dawniej uwięzioną żonę Dariusa Kincaida (Samuel L. Jackson, jak poprzednio na autopilocie). Sonia nie chce niczego więcej, jak założyć rodzinę i dlatego jest zniechęcona obecnym niepowodzeniem w poczęciu. Rzeczywiście, to nie z chęci spróbowania. Hałaśliwie. Gdyby tylko, zaprzecza, jej pochwa nie była tak ciasna. Kiedy Darius zostaje porwany przez mafijnych gangsterów – nie mniej podczas miesiąca miodowego – Sonia zwraca się o pomoc do mokrego koca ochroniarza Ryana Reynoldsa – Michaela Bryce’a. Nie ma sensu, żeby naprawdę tego potrzebowała. Sonia to jeden zły sukinsyn. Tak, tak, tak, język jest zaraźliwy.

Michael wciąż opłakuje utratę statusu ochroniarza potrójnego A, gdy zaczyna się film. Ten, który stracił, ratując życie Kincaid ostatnim razem. Później dowiemy się o presji wywieranej na niego przez jego odnoszącego wielkie sukcesy ojca – nigdy nie zgadniecie, kto go gra – ale najpierw przychodzi terapia. Po „stopniowej” interwencji psychologicznej – uważaj na krzywy zwrot ze strony Rebeki Front – Michael jest w połowie sjesty, gdy Sonia i Darius wracają do jego życia. Skok, przeskok i przypadkowy skok wyobraźni w dół, a trio zostaje zwerbowane przez agenta Franka Grillo z Interpolu, Bobby’ego. Ich praca? Odegrać kluczową rolę w pokonaniu greckiego supervillaina Arystotelesa Papadopouusa (wyzywająco nie-Greka Antonio Banderasa), zanim zdoła on prawie zniszczyć Europę. Papadopolous stara się ukarać UE za nałożenie sankcji na Grecję, z całym kulturowym znaczeniem dzisiejszych smartfonów BlackBerry. Jednak dla ochroniarza, zabójcy i jego żony stawka nigdy nie była wyższa.

To bzdura. Krucha, ksenofobiczna platforma dla gwiazd gier, które przynajmniej wydają się dobrze bawić. Liczba gagów jest niewielka i zależy od powtarzania, aby utrzymać coś w rodzaju serca. Po co śmiać się z jednej sekwencji snów, skoro można to zrobić dwa razy? A jednak coś tu jest. Dreszcz. Dziwny chichot. Łaskotanie żebra krzywi się. Odnosi sukces dzięki tępej sile i znajduje wyporność w rodzącej się chemii Hayeka, Reynoldsa i Jacksona, nawet jeśli ten ostatni wyraźnie nie mógł się tym przejmować. Jest taki fajny dowcip, w którym Bryce odmawia dotykania broni przez większą część filmu – „Jestem na urlopie naukowym!”. – a Hayek wnosi prawdziwy entuzjazm do czystego szaleństwa złudnego poczucia siebie jej postaci. Poza sesją, która składa hołd Kurtowi Russellowi i Goldie Hawn, klapsa, ale ostatni śmiech to śmiech.

Wszystko rozgrywa się w przewodniku turystycznym po pocałowanej słońcem Europie. Włochy! Bułgaria! Chorwacja! Jesteś albo eleganckim Brytyjczykiem, albo podejrzanym obcokrajowcem i tylko transatlantyjczycy mogą uratować sytuację. Niech będzie pochwalony. Hughes reżyseruje z wystarczającą werwą, by wnieść energię do niezliczonych bójek, pościgów samochodowych i przypadkowych eksplozji, z których każda potęguje miażdżącą zabawę. Wciąż jest za dużo śmierci, ale prezentacja jest nieco mniej próżna niż wcześniej. Co jest wygraną.

Media
redakcja@media.co.pl
Previous post Najlepsze skanery dokumentów
Next post Nie ma czasu na śmierć

Dodaj komentarz