Media Ładują Informacje ....

Rdzenni rolnicy „przesiedlają” wielowiekowe nasiona, aby zapoczątkować nowe uprawy

Rośliny dziedziczne z muzeów i banków nasion są ponownie łączone z ich pierwotnymi opiekunami plemiennymi w celu zachowania kultury i zapewnienia bezpieczeństwa żywnościowego.

Ta historia pierwotnie ukazała się w numerze Taste czasopisma Popular Science. Obecni prenumeratorzy mogą uzyskać dostęp do całego wydania cyfrowego tutaj lub kliknąć tutaj, aby zamówić nową prenumeratę.

Jest początek lipca, a Jessika Greendeer przechadza się wzdłuż rzędu wysokich na głowę kukurydz Mandan Bride, ostrożnie pieląc między łodygami, gdy ich frędzle wystają w górę. Wokół niej dziesiątki odmian roślin chwytają ziemię swoimi korzeniami – kwiaty słoneczne śledzą światło dnia, fasola i chili zwisają na swoich pnączach. Greendeer, członkini narodu Ho-Chunk z Wisconsin, zarządza 30-hektarowym gospodarstwem i bankiem nasion dla organizacji non-profit Dream of Wild Health w Hugo w Minnesocie, mieście położonym ok. 18 mil na północny wschód od Minneapolis-St. Wiele z jej podopiecznych przetrwało przez pokolenia, co czyni z nich swego rodzaju pamiątki.

Greendeer należy do grona hodowców nasion i rolników ze społeczności plemiennych, którzy uprawiają tradycyjne rośliny, aby zwrócić je pierwotnym opiekunom. Wiele wiekowych odmian roślin zostało utraconych lub niemal całkowicie wymarłych, gdy ich rdzenni opiekunowie zostali wypędzeni ze swoich ojczyzn przez osadników i wojska, które łamały traktaty lub wymuszały ich zawarcie, dokonywały jawnych grabieży ziemi, prowadziły niepohamowane ludobójcze wojny i wdrażały rasistowską politykę federalną. Pod koniec XIX wieku antropolodzy, naukowcy i przedsiębiorcy zaczęli gromadzić przedmioty należące do kultury rdzennych Amerykanów – zwłaszcza nasiona – wychodząc z założenia, że plemiona te zostaną unicestwione. „Wszyscy zasługujemy na odnowienie więzi z naszą żywnością” – mówi Greendeer.

Ten sentyment to coś więcej niż tylko chęć naprawienia krzywd z przeszłości. Według badań opublikowanych w 2017 r. w Journal of Hunger & Environmental Nutrition, jeden na czterech rdzennych Amerykanów cierpi z powodu braku bezpieczeństwa żywnościowego, w porównaniu z 1 na 8 Amerykanów ogółem. Jak podaje organizacja non-profit First Nations Development Institute, prawie wszystkie rezerwaty są pustyniami żywnościowymi. Te nierówności przyczyniły się do powstania ruchu na rzecz suwerenności żywnościowej – terminu określającego systemy, które umożliwiają ludziom, a nie korporacjom, napędzanie zrównoważonej produkcji i dystrybucji żywności. Orędownicy starają się ożywić praktyki kulinarne i rolnicze przodków oraz otworzyć dostęp do tradycyjnej żywności. W szczególności archiwiści, rolnicy i naukowcy z krajów tubylczych odnajdują w kolekcjach federalnych, prywatnych i muzealnych dawno zaginionych „krewnych nasiennych” i łączą ich ze społecznościami plemiennymi jak dawno zaginionych krewnych. Wysiłek ten znany jest pod nazwą rematriacji, czyli przywracania świętych zasobów, takich jak rośliny, ziemia i woda, ich pierwotnym rdzennym zarządcom. Termin ten honoruje Matkę Ziemię jako życiodajną siłę. „Nasiona to także plemienni przodkowie” – mówi Greendeer. „I potrzebują powrotu”.

Instytucje akademickie i muzea często nie chcą lub są zbyt sztywne administracyjnie, by dzielić się całymi kolekcjami obiektów kultury, a tym bardziej je zwracać. Jednak niektóre z nich, jak Uniwersytet Michigan (UM), zaczęły współpracować z rdzennymi społecznościami i organizacjami, aby to właśnie zrobić. I choć plemiona z zadowoleniem przyjęły te działania, to jednak w większości przypadków nie zgadzają się na stosowanie takich technik, jak analiza genetyczna, która może pomóc w identyfikacji starożytnych odmian roślin. W przeszłości przemysł rolniczy i instytucje badawcze wykorzystywały takie informacje w celu uzyskania patentów własnościowych. Zamiast tego wystarczą ostrożne metody, takie jak ręczne zapylanie, aby zachować integralność każdej odziedziczonej uprawy, a plemiona ożywić swoją tradycyjną wiedzę o roślinach.

W organizacji Dream of Wild Health, założonej w 1998 roku, Greendeer kieruje zespołem zajmującym się regeneracją nasion, składającym się z dwóch pracowników i dwóch stażystów, którego zadaniem jest zwiększanie zapasów roślin dziedzicznych. Dołączyła do organizacji non-profit po ukończeniu programu dla weteranów w zakresie rolnictwa ekologicznego po dziesięcioletniej służbie w armii amerykańskiej. Dream of Wild Health prowadzi również szereg działań edukacyjnych dla młodzieży, warsztatów z hodowli i uprawy nasion oraz programów dzielenia się produktami ekologicznymi. Dream Wild Health opiera się również na partnerstwie z lokalnymi grupami, takimi jak Indigenous Food Lab, szkołą kulinarną i kuchnią społeczną, która zajmuje się badaniem tradycyjnych składników i opracowywaniem pożywnych potraw kuchni rdzennej.

„Celem życia nasion jest poświęcenie się, aby wyrosnąć jeszcze raz” – mówi Greendeer, spacerując po ogrodzie. Muszą wrócić do domu, aby znów usłyszeć swoje języki i zobaczyć swoich ludzi”. Do końca sezonu wegetacyjnego co najmniej trzy ukochane odmiany kukurydzy, kabaczków i fasoli będą miały swój powrót do domu.

Przez stulecia plemiona zamieszkujące rejon Wielkich Jezior oraz całą Amerykę Północną rozwijały paletę kolorów i smaków, słynne z hodowli odmian podstawowych roślin, które pozyskiwały i którymi handlowały na szlakach sięgających aż po dzisiejszą Kolumbię i Peru. Ta różnorodność pomogła określić wyjątkowe związki między różnymi kulturami tubylczymi a ich żywnością, która była przekazywana z pokolenia na pokolenie jak pamiątki. W ramach ekspansji na zachód, która trwała od 1800 do 1920 roku, amerykańska kawaleria, armia i milicja niszczyły uprawy, rodzime rośliny i inne źródła pożywienia, takie jak jelenie i bizony. Wywłaszczanie terytorium i obiektów kultury szło w parze; w latach 1900 antropolodzy i naukowcy starali się zachować wizualny zapis kultury tubylczej dla muzeów i badań naukowych. W następnych dziesięcioleciach te same podmioty ignorowały lub opierały się rdzennym Amerykanom, którzy starali się odzyskać swoją własność kulturową.

Dziś co najmniej setki, a prawdopodobnie tysiące rodzajów żywności dziedziczonej znajduje się w zastrzeżonych kolekcjach i zamrażarkach prywatnych banków nasion. Jednym z takich przykładów jest Oscar Will: Ten amerykański rolnik i przedsiębiorca zbudował w 1882 roku dochodową firmę, wykorzystując kukurydzę zebraną od plemion Mandan, Hidatsa i Arikara z górnego biegu rzeki Missouri. W latach 40. ubiegłego wieku geograf i antropolog George Carter zgromadził zbiór dóbr rdzennych mieszkańców południowego zachodu, który następnie przekazał Uniwersytetowi Kalifornijskiemu w Berkeley. Departament Rolnictwa USA posiada bank nasion zawierający ponad 10 000 odmian roślin dla naukowców i producentów, a także coraz częściej spełnia prośby plemion.

Stany Zjednoczone zrobiły krok w kierunku zadośćuczynienia w 1990 r., kiedy prezydent George H.W. Bush podpisał ustawę o ochronie i repatriacji grobów rdzennych Amerykanów (Native American Graves Protection and Repatriation Act), zwaną potocznie NAGPRA. W ustawie tej uznano, że szczątki szkieletowe i artefakty kulturowe rdzennych mieszkańców są rozmieszczone na terenie całego kraju w agencjach federalnych i muzeach, a dostęp do nich mają głównie biali naukowcy. Chociaż w ustawie nie ma mowy o nasionach, NAGPRA ustanowiła proces, w ramach którego plemiona mogą ubiegać się o zwrot przedmiotów istotnych dla ich dziedzictwa i tożsamości, określanych jako „przedmioty dziedzictwa kulturowego”. „Projekt ustawy, który mamy przed sobą, nie dotyczy zasadności istnienia muzeów ani wartości badań naukowych” – powiedział wówczas senator z Hawajów Daniel Inouye. „Chodzi raczej o prawa człowieka”. Jednak to, czy instytucje zastosowały się do przepisów, pozostało kwestią sporną.

W organizacji Dream of Wild Health, założonej w 1998 roku, Greendeer kieruje zespołem zajmującym się regeneracją nasion, składającym się z dwóch pracowników i dwóch stażystów, którego zadaniem jest zwiększanie zapasów roślin dziedzicznych. Dołączyła do organizacji non-profit po ukończeniu programu dla weteranów w zakresie rolnictwa ekologicznego po dziesięcioletniej służbie w armii amerykańskiej. Dream of Wild Health prowadzi również szereg działań edukacyjnych dla młodzieży, warsztatów z hodowli i uprawy nasion oraz programów dzielenia się produktami ekologicznymi. Dream Wild Health opiera się również na partnerstwie z lokalnymi grupami, takimi jak Indigenous Food Lab, szkołą kulinarną i kuchnią społeczną, która zajmuje się badaniem tradycyjnych składników i opracowywaniem pożywnych potraw kuchni rdzennej.

„Celem życia nasion jest poświęcenie się, aby wyrosnąć jeszcze raz” – mówi Greendeer, spacerując po ogrodzie. Muszą wrócić do domu, aby znów usłyszeć swoje języki i zobaczyć swoich ludzi”. Do końca sezonu wegetacyjnego co najmniej trzy ukochane odmiany kukurydzy, kabaczków i fasoli będą miały swój powrót do domu.

Przez stulecia plemiona zamieszkujące rejon Wielkich Jezior oraz całą Amerykę Północną rozwijały paletę kolorów i smaków, słynne z hodowli odmian podstawowych roślin, które pozyskiwały i którymi handlowały na szlakach sięgających aż po dzisiejszą Kolumbię i Peru. Ta różnorodność pomogła określić wyjątkowe związki między różnymi kulturami tubylczymi a ich żywnością, która była przekazywana z pokolenia na pokolenie jak pamiątki. W ramach ekspansji na zachód, która trwała od 1800 do 1920 roku, amerykańska kawaleria, armia i milicja niszczyły uprawy, rodzime rośliny i inne źródła pożywienia, takie jak jelenie i bizony. Wywłaszczanie terytorium i obiektów kultury szło w parze; w latach 1900 antropolodzy i naukowcy starali się zachować wizualny zapis kultury tubylczej dla muzeów i badań naukowych. W następnych dziesięcioleciach te same podmioty ignorowały lub opierały się rdzennym Amerykanom, którzy starali się odzyskać swoją własność kulturową.

Dziś co najmniej setki, a prawdopodobnie tysiące rodzajów żywności dziedziczonej znajduje się w zastrzeżonych kolekcjach i zamrażarkach prywatnych banków nasion. Jednym z takich przykładów jest Oscar Will: Ten amerykański rolnik i przedsiębiorca zbudował w 1882 roku dochodową firmę, wykorzystując kukurydzę zebraną od plemion Mandan, Hidatsa i Arikara z górnego biegu rzeki Missouri. W latach 40. ubiegłego wieku geograf i antropolog George Carter zgromadził zbiór dóbr rdzennych mieszkańców południowego zachodu, który następnie przekazał Uniwersytetowi Kalifornijskiemu w Berkeley. Departament Rolnictwa USA posiada bank nasion zawierający ponad 10 000 odmian roślin dla naukowców i producentów, a także coraz częściej spełnia prośby plemion.

Stany Zjednoczone zrobiły krok w kierunku zadośćuczynienia w 1990 r., kiedy prezydent George H.W. Bush podpisał ustawę o ochronie i repatriacji grobów rdzennych Amerykanów (Native American Graves Protection and Repatriation Act), zwaną potocznie NAGPRA. W ustawie tej uznano, że szczątki szkieletowe i artefakty kulturowe rdzennych mieszkańców są rozmieszczone na terenie całego kraju w agencjach federalnych i muzeach, a dostęp do nich mają głównie biali naukowcy. Chociaż w ustawie nie ma mowy o nasionach, NAGPRA ustanowiła proces, w ramach którego plemiona mogą ubiegać się o zwrot przedmiotów istotnych dla ich dziedzictwa i tożsamości, określanych jako „przedmioty dziedzictwa kulturowego”. „Projekt ustawy, który mamy przed sobą, nie dotyczy zasadności istnienia muzeów ani wartości badań naukowych” – powiedział wówczas senator z Hawajów Daniel Inouye. „Chodzi raczej o prawa człowieka”. Jednak to, czy instytucje zastosowały się do przepisów, pozostało kwestią sporną.

Czasami uprawy w Dream of Wild Health wymagają precyzyjnej i osobistej uwagi, aby do jesieni obfitowały w nasiona. Na przykład w uprawie kabaczków Greendeer – który w 2016 r. ukończył program certyfikacji rolnictwa ekologicznego Rodale Institute w Pensylwanii – może ostrożnie i metodycznie przelatywać z kwiatka na kwiatek, wcielając się w rolę trzmiela i ręcznie zapylając, aby zapobiec zapłodnieniu krzyżowemu. Każda roślina wytwarza kwiaty męskie i żeńskie, które muszą się zmieszać, aby powstały owoce. Greendeer odgrywa więc rolę swatki. Sięga w dół, delikatnie zrywa dojrzały, złoty kwiat męski i zanosi go do sąsiada. Po oderwaniu męskich płatków, aby odsłonić część pokrytą pyłkiem, malarskim ruchem przesuwa ją po pomarańczowej zalążni żeńskiego kwiatu. Następnie składa zamknięte pięcioramienne płatki i zakleja je klamerką. Potem przechodzi do następnego.

Z wyjątkiem manipulacji Greendeera każdy kwiat kabaczka, niezależnie od płci, musi być zamknięty, aby pyłek z pobliskich gospodarstw nie przedostał się do uprawy i nie spowodował jej zapłodnienia krzyżowego. Podobnie szczególnej uwagi wymaga kukurydza. Greendeer zapyla ją ręcznie, szczotkując frędzle jednej łodygi z jedwabiem sąsiedniej samicy, a następnie nakładając na zapłodnioną roślinę worek, aby odstraszyć niepożądanych gości.

Kabaczki, kukurydza, fasola i inne rośliny, którymi opiekuje się Greendeer, są bezpośrednim efektem wielopokoleniowej starannej selekcji i hodowli roślin przez kilka rdzennych społeczności. Niektóre z nich pochodzą od partnerów, takich jak organizacja non-profit Seed Savers Exchange (SSE) z Iowa lub Sieć Informacyjna Zasobów Germplasmowych USDA, która prowadzi repozytorium ponad pół miliona próbek z 15 000 gatunków flory. Inne zostały udostępnione przez rodziny, którym udało się je zabezpieczyć w domu. „To jedna z niewielu rzeczy, które można wziąć do ręki i powiedzieć, że ich przodkowie trzymali to samo” – mówi Greendeer.

Każdy kwiat kabaczka, niezależnie od płci, musi być zamknięty, aby pyłki z pobliskich gospodarstw nie przedostawały się do środka i nie powodowały zapłodnienia krzyżowego.

Greendeer z szacunkiem odmawia podania konkretnych odmian roślin, aby chronić ludy plemienne będące beneficjentami i ich nasiona, powołując się na przeszłe przypadki wykorzystywania przez naukę i korporacje, takie jak patentowanie genetyki. Po raz pierwszy spotkała się z oporem wobec tej technologii w 2017 r., kiedy wraz z Claire Luby, badaczką zajmującą się hodowlą roślin i systemami nasiennymi na Uniwersytecie Wisconsin-Madison, rozpoczęła projekt uprawy na dawnych ziemiach Ho-Chunk. Początkowo duet rozważał zmapowanie genomów każdej rośliny, mając nadzieję, że DNA ujawni zalety, które mogły pomóc starożytnej kukurydzy przystosować się do północnego klimatu. Przypuszczali, że wzorce genetyczne mogą sugerować, czy któreś z odmian stanowiły podstawę dla dzisiejszej kukurydzy uprawianej na Środkowym Zachodzie. Albo że grupa roślin z regionu Wielkich Jezior jest blisko spokrewniona z odmianami południowo-zachodnimi. Ale nie było to zamierzone.

Badania zostały wstrzymane po tym, jak Greendeer skonsultował się z lokalnymi społecznościami rdzennych Amerykanów, które nie zgodziły się na prowadzenie przez niego badań i dzielenie się genetyką kukurydzy w formie opublikowanego opracowania. Opatentowanie genetyczne roślin dziedzicznych jest poważnym problemem dla wielu rdzennych hodowców. Organizacja White Earth Land Recovery Project w Minnesocie od lat walczy z rolniczym gigantem Monsanto o wykorzystywanie odmian kukurydzy, a Uniwersytet Minnesoty o opatentowanie i inżynierię genetyczną dzikiego ryżu, rośliny świętej dla plemion Anishinaabe. Zamiast przeprowadzać analizy, Greendeer i Luby zapisywali wizualne obserwacje każdego gatunku kukurydzy w trakcie jego wzrostu, co miało posłużyć jako punkt odniesienia do przekazania rdzennym hodowcom po zwrocie nasion.

Członkowie plemienia Gun Lake w Michigan świętują powrót i zbiory tradycyjnej odmiany kukurydzy. Punkin Shananaquet

Obecnie większość pracy Greendeer skupia się na regeneracji w celu repatriacji – zwiększeniu podaży niektórych warzyw, owoców i roślin strączkowych, aby nasiona wróciły do domu. Na przykład w tym roku w maju zasadziła 200 kłosów Mandan, które otrzymała od GSS, posiadającej kolekcję około 20 000 odmian, w tym historycznych odmian północnoamerykańskich. Zbierze wielobarwne kłosy, aby zebrać więcej ziaren, położy je do wyschnięcia na słońcu, a następnie przechowa na zimę.

Współpraca farmy z GSS rozpoczęła się w 2020 roku z nadzieją, że w każdym sezonie uda się zidentyfikować, wyhodować i sprowadzić do kraju pożądane nasiona z zasobów organizacji non-profit. Greendeer i dwóch innych rdzennych rolników zostało zaproszonych do przejrzenia zasobów giełdy. Szacuje ona, że znajdują się tam setki, a może nawet tysiące dawno nieużywanych odmian roślin rdzennych Amerykanów.

Rozszerzające się wysiłki na rzecz dzielenia się i przesiedlania roślin przodków zrodziły nową świadomość wśród rdzennych i nie-rdzennych banków nasion. Ich wspólne praktyki – wszystkie mające na celu odtworzenie prężnie działających systemów żywnościowych przodków – zaczęły również docierać do muzeów i uniwersytetów.

Na półkach Phoebe A. Hearst Museum of Anthropology na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley stoi mała fiolka z 13 ziarenkami. Nieznanej odmiany, zostały one przywiezione z północnej Oklahomy do Santa Clara Pueblo w Nowym Meksyku przez przedstawicieli plemienia Indian Delaware. Na początku lat 40. ubiegłego wieku antropolog George Carter, który badał początki rolnictwa na Południowym Zachodzie, „wywiózł” je, a następnie włączył do kolekcji, którą przekazał uniwersytetowi.

W grudniu 2020 r. Plemię Delaware zwróciło się do UC Berkeley z roszczeniem NAGPRA o ponowne umieszczenie fasoli w zbiorach – jest to pierwszy przypadek zastosowania tej ustawy w tym celu. Podczas spotkania komisji NAGPRA w Berkeley z Plemieniem Delaware przedstawiciele plemienia argumentowali, że żywność, w tym nasiona, z których ją wyhodowano, jest częścią historii kulturowej każdego ludu, co sprawia, że zarodki przodków kwalifikują się do zwrotu zgodnie z definicją „przedmiotu dziedzictwa kulturowego” zawartą w NAGPRA. „Dla mnie jest to całkiem jasne” – mówi Tom Torma, łącznik uniwersytetu z plemieniem, popierając to twierdzenie.

Komitet Doradczy NAGPRA przy kampusie zgodził się z tym stwierdzeniem i zalecił, aby szkoła przekazała fasolę. Plemię planuje pochować je podczas ceremonii po tym, jak Berkeley uwolni fiolkę wiosną 2022 roku. Na razie fasolki cierpliwie czekają.

Dziś Berkeley rozlicza się ze swoją kolonialną przeszłością. Jednak jeszcze w czerwcu 2020 roku raport z audytu stanu Kalifornia wykazał, że od czasu wejścia w życie ustawy federalnej uniwersytet zwrócił zaledwie 20 procent swoich przedmiotów i szczątków należących do rdzennych mieszkańców.

„Każde muzeum może definiować rzeczy według własnego uznania” – mówi Torma. Instytucje mogą interpretować NAGPRA tak restrykcyjnie lub szeroko, jak tylko chcą. Wkrótce może się to zmienić. Departament Spraw Wewnętrznych USA – na czele którego po raz pierwszy stanęła rdzenna Amerykanka, Deb Haaland z Pueblo of Laguna – ogłosił w lipcu 2021 r., że będzie dążył do zreformowania przepisów, aby przyspieszyć rozpatrywanie wniosków plemiennych w ramach tej polityki.

Ponieważ komisja ds. NAGPRA w Berkeley przychyliła się do wniosku Delaware’ów, profesor Elizabeth Hoover – która pochodzi z plemienia Mi’kmaq i Mohawk i zajmuje się między innymi badaniem suwerenności żywnościowej – ma nadzieję podzielić się z plemionami listą etnobotaniczną muzeum. Należy ona do grona hodowców nasion, naukowców i badaczy, którzy starają się zmienić kulturę muzealną tak, by uwzględniała konsultacje i współpracę ze społecznościami rdzennymi. Ta swoista koalicja na rzecz rematriacji zwróciła już skarby z UM, Field Museum w Chicago i Science Museum of Minnesota w St. Hoover zauważa jednak, że „o wiele łatwiej jest coś wnieść do muzeum niż wynieść”.

„Poruszamy się w tempie zaufania” – mówi David Michener, kurator ogrodów botanicznych i arboretum UM, które w ciągu ostatnich czterech lat we współpracy z lokalnymi społecznościami rdzennych mieszkańców wyhodowało i zrepatriowało rośliny ze swojej kolekcji. UM posiada trzecią co do wielkości kolekcję nasion etnobotanicznych w Ameryce Północnej – jest to w zasadzie magazyn roślin i żywności rdzennych mieszkańców. Michener twierdzi, że gdyby plemiona wiedziały o wielkości tego schowka, „każdy suwerenny naród chciałby wiedzieć, jakie nasiona tam są i czy są żywe”.

Cztery warkocze rzadkiej rodzimej kukurydzy z Minnesoty zostały odzyskane przez Davida Michenera (z lewej) i innych hodowców z Uniwersytetu Michigan podczas Święta Plonów z udziałem partnerów plemiennych. Dzięki uprzejmości Davida Michenera

W 2018 r. przystąpił do pilotażowego projektu wraz z Shiloh Maples z Little River Band of Ottawa Indians i Indigenous Seed Keepers Network, grupą wspierającą hodowców roślin ozdobnych, mającego na celu przekazanie nasion z kolekcji uniwersyteckiej ludowi Anishinaabe.

Niedawno Veronica Pasfield, urzędniczka ds. NAGPRA w społeczności Indian Bay Mills w Michigan, zaczęła przeglądać kopię spisu nasion UM w poszukiwaniu tych, które mogłyby należeć do jej plemienia. Pasfield jest nowicjuszką w dziedzinie rekatriacji nasion, ale od 15 lat pracuje nad zwrotem innych dóbr kultury grupom tubylczym. UM zatrudnił ją jako koordynatorkę ds. NAGPRA w 2010 r., kiedy w muzeum antropologii uczelni znajdowało się jeszcze 1600 szczątków rdzennych Amerykanów. Obecnie zwrócono już połowę z nich; trwają prace nad zwrotem szczątków niezidentyfikowanych kulturowo.

„Czasami najbardziej rażącymi sprawcami nieprzestrzegania praw ludności rdzennej są uniwersytety prowadzące badania naukowe” – mówi Pasfield. „Przyciągają one wykładowców i absolwentów, a także ogromne pieniądze z grantów, aby prowadzić badania na naszych ciałach, przedmiotach i nasionach”.

Sezon wegetacyjny kończy się żniwami, podczas których wreszcie można skosztować przynajmniej części plonów tradycyjnej nauki i rolnictwa. W 2019 roku, pierwszym roku, w którym organizacja Dream of Wild Health miała specjalny zespół zajmujący się regeneracją nasion, Jessika Greendeer weszła do ogrodu z roślinami dziedzicznymi i zerwała kabaczek na poczęstunek. Jej podopieczna kończyła tego dnia staż, a Greendeer chciała uczcić tę okazję specjalnym pożegnaniem. Poprosiła kucharza, który przygotowuje posiłki w ramach programów edukacyjnych dla młodzieży Dream of Wild Health, o upieczenie warzywa.

Zazwyczaj Greendeer suszy i konserwuje nasiona, aby przechować je do zasadzenia w następnym sezonie. Wyjątkiem jest kabaczek, którego mięso również jest zbierane, aby się nie zmarnowało. I choć Greendeer zwykle przyprawia go, smak tej odmiany był niemal duchowo odżywczy, niezależnie od tego, czy był pieczony, puree, czy smażony. „Była idealna zaraz po wyjęciu z piekarnika” – mówi.

Kukurydza Mandan jest splatana i suszona w szklarni Dream of Wild Health w celu repatriacji. Jessika Greendeer

W następnym roku, kiedy koronawirus zaostrzył problem braku bezpieczeństwa żywnościowego, przerwał łańcuchy dostaw i pochłonął miejsca pracy, organizacja Dream of Wild Health i Indigenous Food Lab w Minneapolis przygotowały i dostarczyły ponad 80 000 posiłków dla dziewięciu plemion z całego stanu. Jedzenie trafiło również do Minnesota Indian Women’s Resource Center oraz do mieszkańców obozowisk dla bezdomnych w mieście, z których wielu jest rdzennymi mieszkańcami. Jesienią tego roku ich praca została doceniona przez nową inicjatywę Departamentu Rolnictwa USA.

Zamiast używać „kolonialnych składników”, takich jak mąka pszenna, rafinowany cukier i nabiał, dyrektor kulinarny i szef kuchni Oglala Lakota w Laboratorium, Sean Sherman, postawił na pozyskiwanie produktów od rdzennych producentów, by przyrządzać szereg potraw istotnych kulturowo. Wszystkie jego potrawy zostały zaprojektowane z myślą o potrzebach żywieniowych rdzennych mieszkańców: zupa ze słodkich ziemniaków, marchewki i klonu, wędzony indyk z mieszanką rodzimych zbóż, gulasz z bizona i hominy, tamales z bizona z czarną fasolą oraz smażony dziki ryż z klopsikami z bizona i żurawiny.

W czasie pandemii minęły już dwa sezony wegetacyjne. Jest koniec września, a Greendeer stoi na skraju skromnego, ale niezwykle bogatego ogrodu. Na polu rosną regenerujące glebę rośliny okrywowe: rzodkiewka, groch i owies. W miarę zbliżania się zimy Greendeer myśli o zbliżającej się odpowiedzialności związanej z przekazaniem wiązek nasion dziedzicznych, które chroniła przez wiele miesięcy. Wie, że repatriacja to ćwiczenie polegające na zaufaniu we własne możliwości, a następnie pozwolenie, aby dawno zaginieni przodkowie odeszli pod opiekę swoich plemion. Ich losy będą poza jej zasięgiem, tak jak powinno być.

Odkąd Greendeer dołączyła do ruchu rematriacji, pozostaje w konflikcie co do roli, jaką muzea odegrały w kolonizacji. Jednak bez ich zbiorów i banków nasion nie należących do rdzennych Amerykanów, jaka byłaby szansa na połączenie plemion z ich kulturową żywnością? Rozmawiała ze starszymi o tych uczuciach i coś, co powiedzieli, bardzo ją pocieszyło. „Trzeba pamiętać, że był taki czas, kiedy nie byliśmy w stanie zadbać o nie w odpowiedni sposób. Niektóre nasiona powiedziały: 'Tak, pójdę’. I tak czekały na czas, by zostać zwrócone”.

Media
redakcja@media.co.pl
Previous post Sekret uniknięcia kryzysu wieku średniego
Next post Izrael może uzupełnić swoją Żelazną Kopułę o „laserową barierę

Dodaj komentarz