Media Ładują Informacje ....

Clifford: Wielki Czerwony Pies

Duży i czerwony to tylko dwa słowa opisujące czworonożnego giganta literatury dziecięcej, jakim jest Clifford Wielki Czerwony Pies. To ukochane psie dzieło autora Normana Bridwella. Clifford, gwiazda nie mniej niż osiemdziesięciu książek, w latach 1963-2015, jest sympatyczną, niezdarną i lojalną towarzyszką młodej Emily Elizabeth Howard. Jest także gwiazdą zupełnie nowej hollywoodzkiej wyrzutni franczyzowej Walta Beckera. To nie jest pierwsza wyprawa Clifforda do kina, ale oznacza to jego debiut na żywo i największy do tej pory budżet. Tak się składa, że ​​film jest czarujący i powinien sprawić, że fani zobaczą czerwień tylko z właściwych powodów.

Zobaczcie zwiastun wspaniałego filmu animowanego dla całej rodziny!

Becker nie jest obcy, aby przeciwstawić się temu staremu powiedzeniu, że nie pracuje ani z dziećmi, ani ze zwierzętami. Rzeczywiście, na liście przebojów reżysera znalazły się do tej pory klapy Robina Williamsa Old Dogs i tragiczna czwarta pozycja z 2015 roku w serialu Alvin i wiewiórki . Trzeba powiedzieć, że to dusza odważna, ale zwiedziona. A jednak w Clifford the Big Red Dog Becker w końcu zdobywa złoto. A raczej czerwony. Ten jest o krok przed irytującymi, piszczącymi gryzoniami. Jasne, fabuła jest banalna, a wady rażące, ale kiedy dziecko jest tak dobre, a zwierzę tak ujmujące, jak możesz się pomylić?

Clifford nawiązuje do klasycznej ery kina rodzinnego. Paula Kinga Paddingtona , ta komedia „Wielka Czerwona” przypomina bardziej tonalnie ulubieńców z lat dziewięćdziesiątych: Beethovena , Stuarta Małego i 101 Dalmacji . To wszystko hijinks i wybryki. Nieuniknione sekwencje widzą, jak Clifford sieje spustoszenie wszędzie, od mieszkania w bloku miejskim po lokalny park. Trzeba pobić paskudną firmę łowców zysków i nieszczęsnego wujka, którego trzeba długo ciągnąć. Heck, film praktycznie sam się pisze. Jedyna różnica – ta, która odróżnia Clifforda od stada – to przewymiarowanie samego szczeniaka. Większy rzadko jest domyślnie lepszy, ale mimo wszystko jest to odpowiednia przesłanka.

Otwieramy w magazynie na Manhattanie. Clifford to brzydkie kaczątko w miocie złotych słodkości. Nie tylko dlatego, że CGI jest odrobinę chybione w jego realizacji. Kiedy Clifford nieumyślnie wymyka się z pułapki zespołu łapaczy psów, krótki okres chodzenia po jay szybko sprawia, że ​​wpada w ręce tajemniczego pana Bridwella (dość kiepski program Johna Cleese’a).

W innym miejscu w Wielkim Jabłku dwunastoletnia Emily (Darby Camp – doskonała) jest samotna, zastraszana i zagubiona. Jest stypendystką bardzo eleganckiego gimnazjum i córką Maggie, asystentki prawnej Sienny Guillory. Kiedy Maggie zostaje wezwana w podróż służbową do Chicago, Emily spełnia się najgorsze obawy, gdy zostaje w nieszczęsnych rękach wujka Caseya. Gra go Jack Whitehall, którego cenny urok jest raczej równoważony amerykańskim akcentem, który nigdy nie zadomowił się w jednym stanie. Tym, czego naprawdę potrzebuje Emily, jest towarzysz. Najlepszy przyjaciel, który nauczy ją znaczenia miłości. Tym, czego potrzebuje Emily, jest Clifford. Jakimś niezwykłym zbiegiem okoliczności Emily jest dokładnie tym, czego potrzebuje Clifford.

To magiczna łza, która zamienia małego czerwonego szczeniaka Emily w wielki pistolet, na który wszyscy czekamy, a stamtąd film ucieka. Scenariusz autorstwa Jaya Schericka, Davida Ronna i Blaise’a Hemingwaya nigdy nie jest wystarczająco ostry, by wywołać śmiech w brzuchu tak wielki, jak ich główna bohaterka – który, co prawda, zmienia się rozmiar ze sceny na scenę – ale chichoty są gęste i szybkie. Może Clifford nie jest Paddingtonem , ale jako drugi nękany przez Covid krosna bożonarodzeniowe powinien okazać się mile widzianym dodatkiem do multipleksu dla rodzin potrzebujących trochę magii przez święta.

Media
redakcja@media.co.pl
Previous post HBO Max i Discovery Plus połączą się w jeden serwis streamingowy w 2023 roku
Next post Czarna Wdowa

Dodaj komentarz